– Gołda Tencer pokazała, że świat można zmienić, że można przywrócić życie żydowskie – tak spotkanie z dyrektor Teatru Żydowskiego w Centrum Kultury Jidysz rozpoczął Remigiusz Grzela.
25 lutego sala wykładowa CKJ pękała w szwach. Na zaproszenie słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku na Andersa 15 przyszła założycielka tego miejsca – Gołda Tencer. O swoim życiu i książce “Jidisze Mame” rozmawiała z Katarzyną Przybyszewską-Ortonowską i Remigiuszem Grzelą.
– Od dawna mówię, że powinniśmy wystawić “Matkę Courage”, ale o Gołdzie Tencer, która z determinacją przezwycięża kłopoty – mówił Grzela. – Kiedy Teatr Żydowski został zburzony, ona postanowił grać na placu Grzybowskim.
– Od Gołdy trudno się uwolnić – przyznaje Przybyszewska-Ortonowska. – Gdy kończyłyśmy książkę, zapytałam, co teraz będzie. Gołda odpowiedziała, że już przyjęła mnie do swojej rodziny. W moim domu rodzinnym słuchało się piosenek Gołdy, jeździło się na spektakle Teatru Żydowskiego. Teraz ja musiałam wejść w świat Gołdy. Poznałam jej przyjaciół, którzy podzielili się ze mną swoimi wspomnieniami.
Sama bohaterka spotkania wyznała, że z wiekiem coraz częściej wraca do korzeni i do łódzkiej dziewczynki – Gieni Tencer. W 1968 r. wyjechała do Warszawy, bo w jej rodzinnym mieście zostały puste domy, z których wyjechali przyjaciele. – Dla mnie najważniejsza jest pamięć – podkreśla. – Teatr Powszechny mówi, że się wtrąca. A Teatr Żydowski pamięta. Jestem razem w tymi, którzy nie przeżyli. Ciągle płaczę po moim zamordowanym narodzie. My powinniśmy mówić o tym dla przyszłych pokoleń.
Ojciec założycielki Fundacji Shalom pochodził z Łukowa. Przed wojną wziął ślub. Miał żonę i córkę. Obie zginęły. Ukrywały się w bunkrze, który został wydany. Szmul Tencer trafił do obozów, w tym do Auschwitz. Miało to ogromny wpływ na całe jego późniejsze życie.
Gołda Tencer stała się symbolem odradzającego się życia żydowskiego. Od najmłodszych lat wiedziała, że zostanie aktorką. Jej ukochana rola to Lea w Dybuku. W tej sztuce występowała zresztą wielokrotnie wcielając się w różne postacie. – Dybuk jest ciągle koło mnie – zaznacza.
Gdy przyjechała do Warszawy pod koniec lat 60., na widowni Teatru Żydowskiego siedziało kilkanaście osób. – Wyjeżdżali widzowie, wyjeżdżali aktorzy. Łzy mi ciekły, ale stwierdziłam, że to jest moje miejsce na ziemi i chcę tu być. Teatr to było moje życie – mówi Gołda Tencer.
To w tym Teatrze wybuchła też wielka miłość do Szymona Szurmieja. – Szymon był kolorowym ptakiem. Bardzo go dziś brakuje – przyznaje Gołda Tencer. – Był genialnym aktorem z ogromnym poczuciem humoru. Wychodził na scenę, opowiadał dowcipy, a publiczność go kochała. Szymon jest w naszych wspomnieniach, a dopóki się o kimś pamięta, ten ktoś żyje.
Dziś Goła Tencer jest dyrektorką teatru, który nie ma swoje stałej siedziby, grając w kilku miejscach w Warszawie. – My, aktory Teatru Żydowskiego, jesteśmy jak rodzina – zapewnia Gołda Tencer. – Kłócimy się czasem, ale jesteśmy razem.
Wszystkim Państwu, którzy chcieliby tę aktorską rodzinę obejrzeć na scenie, polecamy spektakle TŻ. Szczegóły na stronie http://www.teatr-zydowski.art.pl/